poniedziałek, 19 września 2011

Światowy dzień mówienia jak pirat, czyli pirackie mangi i mangi o piratach

Wiele osób wie, wiele nie, że dzisiaj dzień mówienia jak pirat jest!
Okazja jest, by kilka słów, o łowcach głów i niecnych rabusiach popełnić!

Jak w poprzednim poście napominałem, przy okazji wzmianki o Comikecie, w samej Japonii piractwo się szerzy. No... bootlegi i ero doujinshi na pewno trafiają w rynek jakimś tam echem. Tak samo chińskie podróbki figurek czy legendarna wytwórnia MIYA records, która nie wydała ani jednej legalnej, licencjonowanej płyty i ma się z tym dobrze. Nie będę owijać owcy w bawełnę, mam cały soundtrack, wszystkie 3 płyty, do FLCL właśnie z Miya records. Kupiłem je dawno temu na ebayu, nieświadom, że można tak śmiało wciskać ludziom podróbki - podejrzane wydały mi się jakość druku (widoczne ziarno, jak po skanowaniu) oraz dziwna wkładka z róznymi wersjami loga - przypuszczam, że w oryginale były to naklejki.
Kupiłem kiedyś też zestaw figurek z Sailor Moon za 1$ + 7$ wysyłki. Jakość była taka, że mogłem się tylko śmiać i cieszyć się, że wydałem niespełna 40 złotych na gumowate mutanty made in china.

Co do licencji i piratowania anime; jak byłem brzdącem lat >7, mama często wypożyczała nam kasety z "bajkami", które po 15 latach jak szukałem, okazywały się jakimiś perłami OAV albo po prostu, były retro tytułami anime lat 70 i 80. Licencję trzymał ówczesny ITI (dzisiaj właściciel TVN i platformy N), a licencji wówczas nie było - przez 2 czy 3 lata, Kodeks Karny w Polsce oraz prawo licencyjne/autorskie, pozwalały na frywolne kopiowanie czegokolwiek. Zasadniczo, ludzie kupowali po 2-3 magnetowidy i przegrywali na potęgę, kserując okładki i na wierch rzucając naklejkę typu: "Licencja Stefanox-Polox". Końcówka "POL", "OX" i pochodne to był mus.

Ale wracając do roku 2011...
Nie ma co się krygować: XDCC, torrenty, Megaupload, HotFile, FileShare, JDownloader, P2M, P2P, strony streamujące... przypuszczam, że 80%-95% tego, co nasz rodzimy fanbase ogląda, pochodzi nielegalnie z netu. I nie będę oceniać nikogo, wdawać się w polityczną i finansową sytuację - po prostu tak robimy. I nie tylko my.
Na Białorusi, Ukrainie i Rosji, jest tona, milion ton, całych serii poupychanych na jedną 9.6GB płytę DVD z niskiej jakości drukiem - mam podobne wydanie Hellsinga, kupiłem 5 lat temu na allegro. Jakość przyzwoita, ale dzisiaj bym już nie dał 100 zł. Ale wschodnia granica.
Mój przyjaciel Tadeo, kupił kiedyś jakąś serię, właśnie na Białorusi - mówił, że dobra jakość i w ogóle. 20 zł za pełną serię kontra 80 zł za 3 odcinki na licencji, seria 12 odcinków: 4 x 80 = 320. Tak, to zniechęca, wprawdzie, są już lepsze ceny: 140 zł za całą serię w boxie, jednak często są to serie, o popularności gorszej niż Popotan.
Tym niemniej, mam dwa wydania Arjuny na DVD (jedno z plakatem) i dwa wydanai Mononoke Hime, Specjalne wydanie Appleseed... no cóż, jest kilka serii które kupiłem i duma mnie przepełnia z tego tytułu niezwykle. Z drugiej strony, nowo wychodzące seriale ściągam i dopóki telewizja publiczna i prywatna, nie będzie robiła "święta" typu Appleseed w poniedziałek o 2:45 w nocy, dopóty będę uważać, że w ściąganiu nic złego nie ma - co nie znaczy, że bym nie chciał kupić oryginalnego, ładnego, licencjonowanego wydania polskiego...


Ale nie tylko o tym dzisiaj napiszę, o nie nie nie!
Przywilej przybliżenia Wam kilku serii o piratach napawa mnie takim ciepełkiem, a moje łapska, jak widać, szybko przelewają znaczne ilości tekstu na raz, że hej-ho!

Po pierwsze ONE PIECE - jak ktoś nie zna, a ma internet to jest święty. Nie da się tego uniknąć gdyż w parze z Naruto, jest w czołowej dziesiątce shonen-adventure manga (manga przygodowa dla nastolatków).
Obecnie już chyba 13 rok z rzędu, Eichiro Oda serwuje nam przygody Luffiego i jego załogi w poszukiwaniu wielkiego skarbu, przygody oraz muzyka, bez którego żadna załoga piracka się obyć nie może! (haha)
Anime ma chyba 500 odcinków na chwilę obecną, a manga dobija powoli do 700 rozdziału. Naprawdę, ogrom serii mnie przytłoczył i od 4 lat nie jestem w stanie kontynuować.
One Piece
W Polsce serię wydaje JPF, więc co miesiąc lub też dwa, nowy tomik ląduje na półeczki kioskowe i księgarniowe - mam już 3 pierwsze i na papierze czyta się milion razy lepiej niż na najlepszym monitorze + zapach farby drukarskiej... mmm~

No, ale to nie wszystko.
Są też klasyki. Klasyki tak potężne, że cały kosmos drży... Że nawet wiertło, którym przewiercisz się przez stratosferę wymięka i więdnie...
Kapitan Harlock, kosmiczny okręt wojenny Yamato, Gwiezdny Ekspress 999 oraz reszta historii stworzonych przez samego mistrza Kosmicznej Epopei Pirackiej, Rintaro-sensei oraz Leijiego Matsumoto.
Mistrzowie od wczesnych lat 70 serwują to, co najlepsze - przygoda, humor, akcja, miłość i łzy, a wszystko w bezkresie kosmosu. Epizm można gromadzić wiadrami, wannami i beczkami. Retro ale klasyka jednocześnie, a dla niepewnych tematu - Itnterstella 5555: The 5tory of the 5ecret 5tar 5ystem zespołu Daft Punk, to animacja mistrza Leiji Matsumoto.

Kapitan Harlock
Outlaw Star, Nadesico oraz Cowboy Bebop - trzy różne serie, również mające miejsce w kosmosie i w mniejszym lub większym stopniu traktujące o piratach. Raczej łowcy nagród, ale to tak znane tytuły, że pozwolę sobie na doczepkę je tutaj wymienić.

WANTED jest natomiast nowelką shojo (manga dziewczęca), której historia dzieje się w XVII, epoce renesansu piractwa na świecie. Jest romans i dramat, ale nic ciężkiego. Przyjemna odskocznia od poprzednio wymienionych tytułów.

BLACK LAGOON jest mangą, kórą również można nabyć w rodzimych księgarnaich i kioskach. W kontraście do poprzednich pozycji, BL jest zdecydowanie dla czytelników powyżej 18 roku życia, ze względu na sceny, język i ogólnie, klimat kilku rozdziałów. O ile młodszy odbiorca zajara się faktem, ze czyta coś "+18" o tyle straci wiele rzeczy, które doceni dojrzalszy czytelnik. Jest też seria anime, bardzo fajna, z dobrą muzyką no i Bałałajka... ach ile bym dał, za życie na krawędzi jej bagnetu...
Black Lagoon


Ostatnim tytułem jaki przedstawię, będzie klimatycznie coś zupełnie innego, ale jak piraci, to piraci! A nawet Wikingowie.
VINLAND SAGA jest aktualnie wychodzącą mangą autora PLANETES, pana Makoto Yukimury.
W komiksie o wikingach, jest przedstawiona historia młodego Islandczyka, Thornfinna, szukajacego zemsty za śmierć swojego ojca, dumnego wikinga, Thorsa.
O ile temat brzmi jak sto razy wymaglowane prześcieradło i cóż, są pewne błędy historyczne, o tyle po kilku stronach mangi (i Bathory, Enslaved, etc. jako tło muzyczne), chcesz być wikingiem i napadać słowian... lub być po prostu dumnym wojem, z XI wieku i tłuc się w walce o honor, wino i lepsze jutro Twojej wioski. Chcesz poczuć siarczysty mróz na policzkach, gdy oczy spowija czerwona mgła, a fale rzucają Twą łodzią!

I tym tytułem zapętle niniejszy wpis, jako, że autor One Piece, zainspirowany kreskówką o wikingach, chciał stworzyć mangę opowiadjaącą zmagania pirackiej załogi, a o tym własnie traktuje Vinland Saga.
Liczę, że przynajmniej jeden tytuł kogoś zainteresuje bo jak nie, to zostanie przeciągnięty pod rufą, SZCZUR LĄDOWY! DO ABORDAŻU!
~Kapitan Keik Czarnobrody


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz